La Palma (właściwie San Miguel de la Palma) to jedna z mniej znanych Wysp Kanaryjskich. Piąta, co do wielkości, w archipelagu. Niedostępna w bezpośrednich lotach z żadnego z lotnisk w Polsce. Nieobecna również w katalogach popularnych biur turystycznych. Trudna zatem w dotarciu, ale dzięki temu, brak na niej betonowych molochów hotelowych i zachowała swój lokalny koloryt.
Na La Palmę dotarliśmy promem z Teneryfy. Chcieliśmy sprawdzić, czy słusznie zasługuje na określenie, rodem z przeboju Madonny – La Isla Bonita, bo tak właśnie nazywają swoją wyspę jej mieszkańcy. Nie zawiedliśmy się. Komplement okazał się całkowicie zasłużony, gdyż La Palma doprawdy zachwyca. Przede wszystkim pięknem przyrody, ale również swoja stolicą – urokliwym Santa Cruz de la Palma – miejscem, gdzie zeszliśmy na ląd i skąd rozpoczęliśmy naszą krótką podróż.
Barwne balkony, Santa Maria i Los Enanos
Santa Cruz de la Palma to niewielkie miasteczko, którego część historyczna zamyka się w obrębie trzech, równoległych do siebie ulic. Pomimo skromnych rozmiarów, panuje w nim niepowtarzalny klimat – zamorskiego, kolonialnego portu, którego mieszkańcy żyją spokojnym rytmem i są niezwykle dumni ze swojej małej ojczyzny. W piątkowe i sobotnie wieczory niemal wszędzie słychać na ulicach salsę lub bachatę – muzycy występują przed barami a ludzie ochoczo tańczą do granych przez nich latynoskich rytmów. Niewielu jest tu turystów, brak betonowych hoteli i sztucznych plaż.

Niemal wszędzie, a zwłaszcza przy promenadzie Avenida Maritima, zobaczyć można dostojne kanaryjskie balkony i barwne fasady domów. Drewniane balustrady i donice pełne zadbanych kolorowych kwiatów są tak piękne, że co krok chce się je uwieczniać na zdjęciach.

Jednym z symboli Santa Cruz jest replika statku Santa Maria – okrętu z floty, na której Krzysztof Kolumb dopłynął do Ameryki. Porównując Santa Maria do dzisiejszych wielkich promów i wycieczkowców, wydaje się ona, jakby łupinką orzecha. Trudno uwierzyć, że przy jej pomocy odkrywano niegdyś nowe lądy.

I na koniec maskotki Santa Cruz – los Enanos. Figurki – niewysokich, odzianych w wielkie napoleońskie kapelusze mężczyzn, które napotkać można wszędzie: na magnesach, miniaturowych posążkach, logach sklepów, pamiątkowych koszulkach i pomnikach. Przypominają o odbywających się co 5 lat procesjach, w których los Enanos tańczą.

Zielono i nieziemsko
La Palma to nade wszystko jednak natura i raj dla poszukiwaczy pieszych wycieczek. Jeśli wierzyć przewodnikom – na tej stosunkowo niewielkiej wyspie wytyczono aż 1000 kilometrów szlaków turystycznych. Większość z nich wiedzie „Drogą wulkanów” (La Ruta de los Volcanes) i przez Park Narodowy Caldera de Taburiente.
My na wyspie spędziliśmy zaledwie dwa dni. Nie sposób było zatem dotrzeć wszędzie, jednakże to, co zobaczyliśmy doprawdy zachwyciło. Przede wszystkim La Palma jest bardzo zielona. Ogromne połacie jej czarnego i wulkanicznego lądu porasta sosna kanaryjska. To wysokie i rozłożyste drzewo prezentuje się dumnie, zarówno solo, jaki i w otoczeniu całego boru, który z oddali wygląda niczym miękki i naturalny dywan.

Kwintesencją zieleni jest okolica San Andres y Sauces, którą wpisano na listę Rezerwatów Biosfery UNESCO. Gęste paprocie, bujne krzewy i wszelakiego gatunku roślinność porasta zewsząd ten deszczowy las i drogę zakończoną wysokim wodospadem Los Tilos.

Roque de los Muchachos
Najwyższym punktem La Palmy, do którego również udało nam się dotrzeć, jest Roque de los Muchachos. W moim wolnym tłumaczeniu to „skała dla prawdziwych kozaków” – strzelista i postrzępiona zamyka Caldera de Taburiente. Stojąc na jej krawędzi widać ogromną przestrzeń, dziko zarośnięte dno wygasłego wulkanu i w oddali kolejne szczyty – przeciwległe boki ogromnego krateru. Wrażenie kosmiczne, tym bardziej, że dokładnie to miejsce z kosmosem ma wile wspólnego ze względu na międzynarodowe obserwatorium astronomiczne, położone nieopodal szczytu.

Observatorio Roque de los Muchachos uznawane jest za jedno z najważniejszych miejsc, przeznaczonych do śledzenia nieba nad półkulą północną. Niepowtarzalną jakość otrzymywanych przez tutejsze teleskopy obrazów zapewnia czyste powietrze oraz oddalenie od cywilizacji i wszelkich punktów świetlnych.

Wypływając w drogę powrotną z La palmy, wiedzieliśmy jedno: jeszcze na tę wyspę powrócimyJ.








Zapraszam też do przeczytania, jakie miejsca polecam do zobaczenia na Teneryfie.
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o kolejnych moich wpisach – polub stronę Poliglotte na fb: https://www.facebook.com/Poliglotteblog