Obchody Wielkiego Tygodnia w Sewilli należą do jednych z najbardziej spektakularnych celebracji przedwielkanocnych na świecie. Nic dziwnego, że przyciągają tłumy chętnych doświadczyć emocji z nimi związanych.
Widowiskowe procesje Semana Santa przechodzą przez niemal każde miasto i miasteczko w Andaluzji podczas tygodnia od Niedzieli Palmowej do Niedzieli Wielkanocnej. Z oczywistych względów, najliczniejsze paradują ulicami Sewilli. W stolicy regionu jest najwięcej parafii i związanych z nimi bractw religijnych – confradías. To one z ogromnym zaangażowaniem, każdego roku przygotowują imponujące, bogato dekorowane ołtarze, za którymi podążają setki zakapturzonych, niosących krzyże lub wspierających się o wysokie świece pokutników – los nazarenos.

O tym, aby udać się do Sewilli w tym okresie marzyłam od dawna. Udało mi się to w tym roku, choć na kilka dni. Zapewniam Was, że wrażeń z pełnych pasji i tłoku sewilskich ulic, nie są w stanie oddać żadne opisy, ani zdjęcia. Warto na własnej skórze je odczuć. Poczuć w powietrzu duszny zapach kadzidła. Ustawić się w kolejce wiernych wzdłuż procesji. Otrzymać błogosławieństwo, lub święty obrazek od przechodzących nazarenos. Usłyszeć zawodzący, przypominający nawoływanie muezina, śpiew Saetas. Czy wreszcie razem z tłumem zachwycać się nad urodą niesionej na ołtarzu, płaczącej Madonny i krzyczeć „Salve Regina”.





Odniesienia do Semana Santa
Jedną z inspiracji, do rozmyślań o sewilskim Semana Santa był dla mnie „Ślepiec z Sewilli” Roberta Wilsona. Przyznaję, że czytałam tę książkę lata temu, lecz niezmiennie uważam ją za jeden z najlepiej napisanych kryminałów, a co najważniejsze takich, których zakończenie nie rozczarowuje. Bohaterem powieści jest detektyw Javier Falcón, któremu w pełni Semana Santa przyszło poszukiwać wyrafinowanego mordercy, ukrywającego się wśród zakapturzonych pokutników. Warto przeczytać.
A jeśli „Ślepiec z Sewillli” jest już na waszej półce, zachęcam, aby zobaczyć hiszpańską komedię „Moi kochani bracia i siostry”. Tutaj też jesteśmy w środku przygotowań do procesji. W jednym z confradías dochodzi do walki o władzę pomiędzy gorliwą Carmen, a znacznie leniwszym i nieco rubasznym Ignacio. Można się dobrze uśmiać…. a potem szybko rezerwować, rozchodzące się z dużym wyprzedzeniem, noclegi na przyszły rok w Andaluzji. Olé!


Jeśli spodobał Ci się mój wpis i chcesz wiedzieć o kolejnych, zachęcam do polubienia strony Poliglotte na facebooku: https://www.facebook.com/Poliglotteblog/